Niebezpieczny jad owadów

Przed nami sezon na niebezpieczne dla zdrowia i życia owady. Liczba osób uczulonych na ich jad stale rośnie. Naukowcy przewidują, że już pod koniec lat 20-tych tego stulecia więcej będzie alergików niż nie-alergików. To dość makabryczne perspektywy.
 
W skali częstotliwości wszystkich rodzajów uczuleń, owady nie zajmują czołowego miejsca, stanowiąc zaledwie do 5 proc. innych alergii. Ale nie o ilość tu chodzi, tylko o potencjalną siłę reakcji niepożądanej. Uczulenie na jady błonkoskrzydłych, a więc pszczół, os, trzmieli, szerszeni – bardzo szybko może zakończyć się wstrząsem anafilaktycznym i zgonem. A to niewątpliwie wysuwa tę alergię na plan pierwszy. Bo statystycznie najczęściej prowadzi ona do śmierci. Nie ma, co prawda, dokładnych badań, ale w ciągu roku tylko na Mazowszu umiera przynajmniej jedna osoba na skutek użądlenia przez błonkoskrzydłe. W Polsce z tego powodu notuje się ok. 15-20 zgonów rocznie.
 
Wszystkie jady owadów mają podobny skład – zawierają głównie białka, ale też histaminę, adolapinę, apaminę, melityninę, fosfolipazę i jeszcze wiele innych substancji. Jady te różnią się w zasadzie tylko wielkością woreczka jadowego. I tak np. szerszeń, którego można porównać do dużej osy, ma tego jadu co najmniej 10 razy więcej niż osa, i tyle więcej może wpuścić podczas użądlenia. Więcej jadu niż osa może pozostawić pszczoła. A to dlatego, że pszczoła pozostawia w skórze żądło i, jeśli się go nie usunie, będzie się jeszcze z niego wydzielała toksyczna substancja.
 
Nie dla każdego jad błonkoskrzydłych jest niebezpieczny, zależy to od wielu czynników. Po pierwsze, od ilości jadu. Im go więcej, im więcej użądleń, tym większe ryzyko zagrożenia zdrowia czy życia. Po drugie – i to jest bardzo istotne, możemy mieć do czynienia z reakcjami toksycznymi i reakcjami alergicznymi. Te pierwsze  mogą być też niebezpieczne, ale nie są skutkiem alergii. Reakcja toksyczna, najczęściej w postaci dużego obrzęku, niebezpiecznego zwłaszcza w przypadku użądlenia w usta czy język, może mieć miejsce już w pierwszym kontakcie z osą czy pszczołą. Natomiast z reakcją alergiczną mamy do czynienia, kiedy występuje wytworzenie swoistych przeciwciał klasy IgE przeciwko jadowi błonkoskrzydłych. W tym przypadku przy pierwszym kontakcie, poza miejscowymi objawami, może nie być żadnych innych, bo ten pierwszy kontakt z alergenem dopiero powoduje rozwój nadwrażliwości. Jak zresztą w każdym innym rodzaju alergii. I dopiero każdy następny kontakt z alergenem, czyli w tym przypadku z jadem owadów, może już wywołać reakcję uogólnioną, ze wstrząsem łącznie.
jeśli obrzęk obejmuje sporą powierzchnię ciała, a do tego dołączą się inne objawy, takie jak: świąd skóry i pokrzywka na całym ciele, nudności, biegunka, trudności z oddychaniem, spadek ciśnienia i utrata przytomności, to mówimy o wstrząsie anafilaktycznym i wówczas jak najszybciej należy dotrzeć do lekarza. Najlepiej, gdyby ktoś do lekarza mógł dowieźć, bo siadanie za kierownicą w anafilaksji jest bardzo ryzykowne. Wstrząs anafilaktyczny jest najgroźniejszą dla życia reakcją alergiczną. I jeśli ktoś choć raz doświadczył takiej reakcji, już zawsze powinien nosić przy sobie standardowy zestaw interwencyjny, z ampułkostrzykawką z adrenaliną, ratującą życie. Obecnie w sprzedaży są dwie postaci adrenaliny EPI PEN oraz Adrenalinum w ampułkostrzykawce, obie bardzo skuteczne. Niezależnie od postaci leku, zawsze należy przeszkolić użytkownika z prawidłowego stosowania adrenaliny.
 
Taki zestaw ratujący życie powinna nosić przy sobie również osoba, która nie ma alergii na jady owadów, ale po użądleniach pojawia się u niej reakcja uogólniona. 
 
Niewypisanie przez lekarza recepty na ampułkostrzykawkę, przy stwierdzeniu reakcji uogólnionej, jest błędem w sztuce lekarskiej.
 
Stwierdzenie, czy jest się uczulonym na jady błonkoskrzydłych stwierdza się testami, jak przy innych alergiach. Najczęściej są to testy śródskórne, albo testy z krwi, określające stężenie immunoglobuliny IgE. Przypomnę, że u alergików produkowana jest ona w nadmiernej ilości.
 
Jeśli wiemy, że jesteśmy uczuleni na jad łonoskrzydłych zaczynamy odczulanie, czyli immunoterapię alergenową. Polega ona na wstrzykiwaniu głęboko podskórnie, niewielkich, ściśle określonych ilości alergenu i stopniowym zwiększaniu dawki, tak by pacjent powoli się do niego przyzwyczajał. Immunoterapia prowadzona jest w dwóch etapach. W pierwszym podaje się stopniowo zwiększające dawki, w drugim – dawkę podtrzymującą. Atrakcyjną dla chorych metodą immunoterapii jest szybka metoda Rush lub ultraRush, gdzie w ciągu kilku godzin osiągamy dużą dawkę alergenu, kontynuując odczulanie raz na miesiąc. Całe odczulanie trwa ok. pięciu lat. Metoda jest bardzo skuteczna, do 80-90 proc. chorych nie ma objawów po ekspozycji na jad uczulającego owada. Procedura jest dla pacjenta bezpłatna, finansowana przez NFZ. W ten sposób można odczulać także dzieci.
 
Przeciwwskazania do immunoterapii oczywiście są, ale ponieważ to metoda leczenia ratująca życie – są bardzo ograniczone. Brak zgody pacjenta, brak współpracy ze strony chorego, nowotwory złośliwe, autoagresja. Lekarz alergolog rozważy wszystkie za i przeciw, i wspólnie z chorym wybiorą najlepsza metodę leczenia.
 
Nie da się odczulić na całe życie, ale na pewno na kilkanaście lat. Po odczulaniu testy ulegają negatywizacji i spada stężenie swoistych IgE przeciwko jadowi. Długość pamięci immunologicznej to indywidualna cecha każdego pacjenta.
 
Pamiętamy o profilaktyce, ale jej efekty nie są zadowalające. Trzeba byłoby się nie pocić, nie używać dezodorantów, nie pić słodkich soków, nie jeść słodkich rzeczy na powietrzu, ubierać się wyłącznie na biało... Czyli, do minimum ograniczyć możliwość zetknięcia się z osą czy pszczołą.
 
- Przyszła wiosna. Oby każdy z nas mógł cieszyć się jej urokami. Także alergicy!
 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Reklama

Reklama

Error: Any articles to show